BLOG DANIELA CHMIELEWSKIEGO

.

wtorek, 25 listopada 2008

Ogłoszenia parafialne

Phew, for a minute there I lost myself.

Mam za dużo zaległej roboty leżącej i mocno podgniłej, by tu sobie gadu gadu, więc dziś kilka polecanek. A wkrótce wrócimy do ciekawych tematów poruszanych przez pana Jerzego Lovella, którego przytaczałem ostatnio i którego niedługo znów przytoczę.

***

Zapraszam wszystkich warszawiaków (i przyjezdnych) na spotkanie z autorami komiksu Kobieta mego życia, kobieta moich snów, które odbędzie się w Akademii Sztuk Pięknych! Mam nadzieję, że to pierwszy z wielu kroków na drodze do zmiany świadomości komiksowej ludzi tam studiujących. Będę ja, będzie Kuba Jankowski w roli tłumacza, będą pochodzący z Portugalii autorzy, sztaluga z papierem (więc pewnie odbędzie się jakieś rysowanie) i pokaz prac z projektora. A dla zainteresowanych mogę małą przechadzkę po Akademii poprowadzić potem. Wszystkie dane na plakacie poniżej (a komu nie pasuje czasowo, niech zajrzy na blog Kuby po rozpiskę pozostałych spotkań):






















***

Krzysztof Kasprzak, który środowisku sportowemu może być znany jako pilot i fotograf rajdowy, a środowisku komiksowemu jako współautor okładki Serca wilkołaka i zdjęć do mojego debiutu, założył bloga, na którym umieszcza swoje zdjęcia. Na razie głównie powtórki z jego galerii internetowej, ale już ten stan rzeczy zaczyna się zmieniać.

***

Mój stary znajomy Zbigniew Szatkowski, z którym swego czasu w niejednej sesji Zew Cthulhu uczestniczyłem, a który jest utalentowanym pianistą, gra na klawiszach w prog-metalowym zespole Votum. Co prawda sam sporadycznie goszczę ostatnio ten typ muzyki w formie Porcupine Tree w swoim łinampie, ale z niekłamaną przyjemnością przesłuchałem ich nowy singiel, The Pun. Pełny, zachodni profesjonalizm. Zresztą zgarniają pozytywne recenzje z całego świata za koncept-album Time must have a stop. Koniecznie zerknijcie na ich stronę. Koncertują po całej Polsce, więc może zapewnią Wam udany grudniowy wieczór swoim występem.



***

Konrad Hildebrand co prawda zrobił propagandę podczas ostatniej motywowej niedzieli (zresztą stamtąd się dowiedziałem), ale im więcej trąbienia, tym lepiej.

Wilczy Szaniec.

Gdybym miał cierpliwość do nauczenia się grania na instrumencie (i jakikolwiek talent muzyczny), to właśnie taki bym stworzył zespół. Pierwsze dwa utwory utrzymane w klimacie pierwszych dokonań Ewy Braun, trzeci zaprezentowany na ich stronie majspejsowej przypomina mi Julie i Candy duetu Boards of Canada. Wilczy szaniec to też duet. Mają świetny pomysł plastyczny na siebie, świetne tytuły piosenek, świetne same utwory. Jestem po prostu zachwycony. I mają kasetę audio wkrótce wypuścić!

Zdaję sobie sprawę, że duża część młodszego pokolenia nie wie, co to za formacja wspomniana Ewa Braun. Był to jeden z najwybitniejszych noizowych zespołów, jakie kiedykolwiek słyszałem. Od szeptanej poezji a la Slint, po długaśne sałndskejpy z pankowym pazurem. Poczytać można o nich na ich stronie internetowej. Niestety żadnych teledysków na jutubie nie ma, najwyżej jeden krótkometrażowy filmik z ich muzyką w tle. Ale kto lubi noiz i postpank, to niech koniecznie poszuka (początki to hardkorowe rzężenie i krzyczenie, potem coraz spokojniej, przez wręcz mistyczny Sea Sea, po końcowy, miejsko-liryczny i stonowany album Stereo).

Jeden z członków Ewy Braun, Marcin Emiter, bawi się teraz w eksperymentalną elektronikę, nie mniej udaną, niż twórczość byłego zespołu.

***

I na koniec...

Założyłem bloga, na którym będę systematycznie wrzucał wszystkie swoje stare prace. Estetyczniejsze to niż galerie internetowe, a prostsze niż jakaś fleszowa witryna.

Zapraszam zatem do Atelier Daniela Chmielewskiego.

Brak komentarzy: