BLOG DANIELA CHMIELEWSKIEGO

.

piątek, 28 listopada 2008

Spotkanie z Kobietą mego życia

Pożyczyłem Pani Oposowej komiks Kobieta mego życia, kobieta moich snów. Od razu przy mnie wzięła się za lekturę i zauważywszy pewne elementy wspólne między pracą Brito i Fazendy, a moim Powidokiem, zawołała:

Czy każdy komiks musi zaczynać się szlugami i gównem?

Chcecie zrobić eksperymentalny komiks o procesie twórczym? Teraz już wiecie co jest trendy w tym sezonie.

***

Spotkanie z autorami Kobiety, które odbyło się na Akademii, mogę uznać za sukces. Gości było co prawda kilkunastu, ale wyszli bardzo zadowoleni.

Bo jest taka sprawa z plastykami z Zachodu. Na Zachodzie zmienia się stopniowo model nauczania na uczelniach plastycznych. Stało się to w Niemczech, stało się w Hiszpanii (podaję te kraje, bo akurat przeprowadzałem dogłębne rozmowy z tamtejszymi studentami). Nacisk stawiany jest na wolną ekspresję jak najszybciej, jak również na specjalizowanie się w wąskiej dziedzinie. Chcesz robić video-art? To robisz video-art.

W Polsce, jak i krajach sąsiedzkich (Czechy, pewnie Słowacja) możemy sobie pozwolić na szaleństwo, gdy opanujemy podstawy. Dlatego w Warszawie pierwsze dwa lata (przynajmniej tak było na moim roku, młodsi znów mają inaczej, chyba przyspieszone), więc pierwsze dwa lata to było typowe odrabianie prac domowych i wykonywanie zadań projektowych. Wszyscy na grafice musieli mieć wykonaną akwafortę, akwatintę, linoryt, etc; alfabet, afisz teatralny, itd. Dopiero na trzecim roku następuje specjalizacja. A i tak jest obowiązkowy rysunek i malarstwo (lub rzeźba). Nie licząc bardzo szczegółowych wykładów obejmujący całe malarstwo, architekturę, rzeźbę i grafikę Europy, Stanów, i pokrótce Azji.

Jak widać, dyplomowani plastycy muszą posiadać pewną wiedzę i reprezentować pewien poziom (różnie z tym bywa, ale ogólnie powiedzmy, że jest). Hiszpan po swojej karierze naukowej może nie wiedzieć nic o historii sztuki i może być nędznym epigonem Dalego, jeśli ma na to ochotę, i sobie może. Dlatego - wracam teraz do meritum - baliśmy się, że oto przybywają ludzie z Zachodu, co pokażą swoje pracki, a my litościwie będziemy siedzieć i jakoś to przetrwamy.

Na szczęście nie dość, że João Fazenda skończył Akademię w podobnym systemie co nasz (który też chwali), to obaj panowie naprawdę tryskają pomysłowością, talentem i wszechstronnością godnymi pozazdroszczenia.

Zanim pokażę kilka miernej jakości zdjęć ze spotkania, to wrócę do Hiszpanów. Znajoma powiedziała, że tak jak Polacy traktują ich próby plastyczne jako naiwne, infantylne i technicznie słabe, to tak oni, obserwując studentów przyjezdnych z Polski, Czech i Słowacji, mówią, iż wszyscy wszystko robimy na jedno kopyto. Że przez te podobne podstawy techniczne, które nam zaszczepiają, nie potrafimy wyjść z pewnych ram.

To jeszcze słówko o różnej percepcji. João Fazenda podejrzewa, że francuskie wydanie Kobiety ma pomarańcz zamiast czerwieni z powodu dużej popularności tego koloru w komiksie frankofońskim i nie mniejszej siły symbolicznej, niż u nas ma czerwony. Ani on, ani ja nie znamy na tyle komiksów francuskich, by to zweryfikować, ale może ktoś z Czytelników mógłby pomóc w rozwikłaniu zagadki?

***
Kuba Jankowski i José Carlos Costa Dias (z Instytutu Camões)

















Pedro Brito (z lewa) i João Fazenda (z prawa)

















Od lewej: Krzysztof Skrzypczyk, Tomasz Pastuszka, część publiczności, przyszła wielka malarka Hanna Krzysztofiak.

















Kilka prac Fazendy









i mój ulubiony cykl rysunków Brito:

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

dzięki za zorganizowanie tego spotkanka. Chłopaki mieli bardzo fajnie przygotowaną prezentację. Mam nadzieję, że przy kolejnych wizytach portugalskich autorów również coś takiego zrobimy, hę?

no i nie zgub mi tych komiksów Abranchesa :-)

wielkie niepRzYpAdKoWe pozdrufki!
qba

asu pisze...

miłe spotkanie


ale prezentacja prac...
chłopaki potrafią - oj potrafią
bardzo mi się podobało
trochę zimno było na sali na początku, nim nie pooddychano trochę:P

Szkoda że nie mogłem wieczorem być...


czekam na więcej takich warsztatów

Anonimowy pisze...

no ja też wieczorem nie byłem.

a co do warsztatów to może takie z prawdziwego zdarzenia, z ćwiczeniami (:-)) uda się zrobić przy wizycie kolejnych autorów.

Daniel Chmielewski pisze...

Do Kuby: Komiksy są bezpieczne, jeszcze nie ustaliliśmy co skanujemy.

Do Tomka: No, wszyscy byliśmy pod wrażeniem. A z tą salą, no tak, było duszno, więc musiałem przewietrzyć, a gdybym od razu zamknął na początku spotkania, to byśmy się podusili w połowie.

Do obydwu: Uważam, że coś takiego trzeba cyklicznie. Rozeznam się w sytuacji u wydawców. Chociaż też wcale nie jest tak łatwo trafić na ludzi z właściwym warsztatem i doświadczeniem.

W ogóle moim marzeniem jest nie inwestować w bezsensowną reklamę, na którą nas nie stać, by rozruszać rynek, a właśnie poprzez docieraniem z właściwym komiksem do właściwej grupy docelowej - organizować spotkania po szkołach, uczelniach,jakichś stowarzyszeniach itd, zależnie od formy i treści danego komiksu.

DUDU pisze...

bardzo żałuję, że nie dotarłam...niestety banalnie obowiązki mnie zatrzymały. W każdym razie licze na to, że mi pożyczysz ten komiks...co do czerwieni...hmmm...zastanowiło mnie to, bo rzeczywiście zauważyłam, w komiksach i nawet w ilustracji, że jeśli ma pojawić się jakiś kolor to najpewniej jest to czerwony....ale czemu? może przez swoje nasycenie, może przez to, że jest taki mocny i z czernia i biela tworzy kontrasty? hmm...ale to by było chyba za łatwe...przemyślę to i Ci powiem:)tymczasem gratuluje zmysłu-zamysłu organizatorskiego:)

Daniel Chmielewski pisze...

Agatko, na Motywie jest wywiad z nimi z ciekawymi rozważaniami dotyczącymi czerwieni:

Wywiad

A komiks pożyczę. To sobie wyrobisz własne zdanie.