Trzy słowa: Musisz. To. Mieć.
Była wrzawa gdy wyszły Blankets. Była wrzawa, gdy wyszło Black Hole. Ale te dwa komiksy tylko objętościowo dorastają do arcydzieła, jakim jest twór Moore'a i Campbella.
Pod przykrywką opowiadania o Kubie Rozpruwaczu dostajemy traktat o tym, jak powstają archetypy. Do tego mamy kompendium wiedzy o XIX wiecznym Londynie. Okej, często się mówi, że komiks "wspaniale przedstawia jakąśtam epokę". Ale zazwyczaj ogranicza się to do kosmetyki. Po lekturze From Hell przez dwa tygodnie siedziałem w internecie, doczytując o wszelkich postaciach, zabytkach i zdarzeniach, jakimi komiks jest przepełniony. A mógłbym jeszcze przez kilka miesięcy grzebać w źródłach, tyle faktograficznego materiału tu jest.
Prosto z piekła jest komiksem gadanym. Na serwisach pojawiły się plansze z prologu, który jest dobrym przykładem tego ile tu jest gadania. Jest bardzo dużo. Mi to pasuje, bo dzieło Moore'a i Campbella jest bliższe pracy naukowej, niż jakiejkolwiek formie rozrywki. Co nie zmienia faktu, że jest mistrzowsko napisane i trzyma na brzegu krzesła przez cały czas.
To, czego prolog nie oddaje, to wizualnego rozmachu komiksu. Australijczyk Campbell nawiązuje do najlepszych tradycji akwafortowej grafiki (chociażby Goi) - choć oczywiście posługuje się tuszem, a nie płytkami miedzianymi i kwasem. Co nie zmienia faktu, iż oglądając From Hell czujemy się, jak na wystawie XIX.wiecznych rycin. Kilkukrotnie występują też akwarelowe pocztówki, znów żywcem wyjęte z epoki. Dzięki szkicowemu charakterowi rysunków, mamy tyle miejsca na dopowiedzenie, by emocjonalnie przeżywać to, co się dzieje na stronicach komiksu, czego nie ma przy większości idiotycznych, szczegółowo rysowanych, komputerowo kolorowanych amerykańskich horrorków.
Niczego więcej nie zdradzam, ale na pytanie: Czy kupić? jest wyłącznie jedna odpowiedź. Pozwolę sobie nawiązać do nowej świeckiej tradycji Przemka Pawełka, by tę odpowiedź wyrazić obrazowo (przepraszam w tym miejscu Piotra Nowackiego za tę małą trawestację, ale nie mogłem przepuścić takiej okazji):
Ok. Tak, trochę pomagałem przy polskim wydaniu.
...
Ok, jak reszta zespołu redakcyjnego praktycznie wypruwałem sobie flaki przez kilka miesięcy pracy i traktuję Prosto z piekła jak adoptowane dziecko, którego będę bronił jak wściekła lwica. Ale dzięki znajomości każdej literki i każdego kadru lepiej niż własnej kieszeni, mogę spokojnie powiedzieć, że polska wersja jest wyśmienita. Na pewno lepsza od czeskiej i chorwackiej, jakie mieliśmy dla porównania. Chaciński pokazał mistrzostwo świata jako tłumacz. Zresztą sami się przekonacie.
I chociaż wielbię teraz Campbella, jako twórcę komiksowego, to nie uważałem okładki za oddającą sprawiedliwość zawartości. Z drugiej strony nie chciałem wymyślać innej, ani dawać którąś ze starszych, dlatego trochę ją spimpowałem. Co prawda czytanie Prosto z piekła w autobusie może być trochę kłopotliwe, ale potraktujcie to jako ćwiczenie z asertywności. Wszyscy odwiedzający serwisy wiedzą, jak wygląda polska wersja.
Ale może nie wszyscy wiedzą, że wyglądała tak:
Pimp mein FromHell!
7 komentarzy:
Haha, rewelacja ten strip:)
A FH wiadomo, że zakup konieczny. Okładeczka spimpowana na +
Okładka jest z mroku, z cienia, z ukrycia, z przyczajki, zakamuflowana kobra w kamuflażu ukryta atakująca atakiem z ukrycia ;).
Danielu - no ja się nie mogę doczekać tak samo treści, jak Twojego podobno bajecznego liternictwa.
Zapomniałbym - byłby większy efekt jakbyś tego palucha oblizał później ;P
Super!
Już czekam na komiks.
Co nie zmienia faktu, że jest mistrzowsko napisane i trzyma na brzegu krzesła przez cały czas.
>> Świetne stwierdzenie :) Czytałem kawałek angielskiej wersji, ale jakoś w tym czasie wyszło info o polskiej edycji i od razu zamówiłem, zawieszając czytanie po angielsku.
Dodałeś charakteru tej okładce.
Nasza, polska okładeczka będzie fajniesza od orginału:) W morde i nożem, to widać!!!!!!!!!
no właśnie ciekawym tego tłumaczenia- w oryginale jest w paru miejscach taka jazda, że miałem zawieszki.
Prześlij komentarz