BLOG DANIELA CHMIELEWSKIEGO

.

środa, 27 stycznia 2010

Work in progress III

Kończy się pierwszy miesiąc 2010 roku, a na moim morzu cisza. Czas ją przerwać dwiema wieściami.

Pierwsza, o której i tak już trąbi się od tygodnia, to inicjatywa pt. Komiksowe Becikowe, czyli antologia O dzieciach (tematycznie) DLA dzieci (państwa Nowackich i państwa Kalinowskich - które mają lada chwila przyjść na świat).

Tomek "Pełny Profesjonalizm Redaktorski" Pastuszka zebrał między dwiema okładkami antologii komiksy stworzone przez znajomych Piotrka Nowackiego i Karola Kalinowskiego, a cały dochód z przedsięwzięcia jest przeznaczone na tytułowe becikowe dla przyszłych ojców (czy raczej mam, bo ojcowie przepiją - jak słusznie zauważył Michał Śledziński, również goszczący w albumie).

Obok plejady gwiazd większego i mniejszego kalibru zaświeciliśmy również Olga i ja... i nasz pies, Bolek. Jestem zadowolony z naszych komiksów i przede wszystkim jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem wystąpić w tym wyjątkowym przedsięwzięciu.

Życzę wszystkiego najlepszego Dorotce Kalinowskiej, Tymkowi Nowackiemu i ich rodzicom!

Jeśli chcielibyście wesprzeć tę akcję, kupcie album za piętnaście złotych w którymś z TYCH sklepów. Warto i ze względu na cel i ze względu na komiksy.

***

A teraz czas na drugą nowinę. Czas ujawnić rąbka tajemnicy, czyli pokazać dwie plansze z Zapętlenia, nad którym się tak pocę non stop. Dzisiaj co prawda chowam na miesiąc ten album do sejfu i skupiam się na zaliczaniu przedmiotów, by zostać dopuszczonym do dyplomu, ale już wiem teraz, że jestem na właściwym torze, wiem jak to ma wyglądać, jak ma być prowadzone i że zdążę wystarczającą partię zrobić na obronę dyplomu w czerwcu.

Poniższe dwie plansze nie są reprezentatywne dla całego albumu. Zresztą żadna nie będzie. Lecę po wszystkich możliwych sposobach komponowania plansz, jakie tylko przyjdą mi do głowy. Już na pierwszych 25 stronach mamy splasz pejdże, pełnoplanszowe kadry, strony podzielone na siatki 3x3, 4x4, strony podzielone na trzy pasy i plansze z porozrzucanymi kadrami. Cała ta matematyka komponowania sprawia mi ogromną frajdę, a Olgę, która widzi jak wygląda praca nad moimi komiksami od kuchni, zaczyna coraz bardziej niepokoić. Ale dopóki nie zaczynam wystukiwać całymi dniami "All work and now play makes Jack a dull boy", jest względnie bezpieczna.

Pewnie znów minie miesiąc lub więcej, nim coś tu napiszę, więc nie wstrzymujcie oddechów. Choć jeśli wybieracie się na Ligaturę do Poznania między czwartym a siódmym lutego, to na pewno się wtedy zobaczymy.

A teraz, drrrrrrum roll:

2 komentarze:

tO mY: pisze...

wow! Jednego chętnego na kupno całego albumu juz masz :-) wygląda bardzo fajnie, wytrwałości i powodzenia.

kolec pisze...

...i drugiego też masz!

Bardzoś strapiony w ostatnim kadrze.