Półtorej doby dzieli mnie od zamknięcia swojej edukacji na Akademii Sztuk Pięknych. Przed momentem wysłałem promotorowi pracę teoretyczną z oczekiwaniem ostatnich poprawek. A w poniedziałek oddaję pliki z pracą praktyczną do drukarni.
Praca teoretyczna nosi tytuł: Zmiana percepcji czasu i tożsamości
w wyniku nowego przełomu technologicznego
a praktyczna: Zapętlenie (tytuły zaczynające się na literę "Z" rządzą).
A o Zapętleniu, a właściwie wystawie pierwszego jego fragmentu możecie przeczytać na blogu mojej Ukochanej. Wernisaż jest w środę 26 maja o 19.00 (bo ta ostatnia informacja jakoś nam się wymsknęła z prasówki). Zapraszamy.
Ale dziwne uczucie po tylu miesiącach pisać w interfejsie bloga. Już niedługo ogromne zmiany tu zajdą, i pod względem lejałtu i podawanych treści. Wszystkie stare notki i zgorzkniałe eseje zostaną ze względów czysto poznawczych, zresztą moje poglądy w wielu sprawach się nie zmieniły, ale jestem w innym punkcie swojego życia, szczęśliwy i spełniany (spełnioNYM można być w chwili śmierci) i chcę to oddać też na blogu. Zobaczymy jak to wyjdzie.
Teraz żegnam się z matką, bo to do niej wpadłem skorzystać z sieci i do Olgi, wspierać ją w diecie (choć wspieranie to kiepsko mi wychodzi, zwłaszcza że ze względu na maksymalny wysiłek intelektualny w ostatnich dniach jem za pięciu).
Do przeczytania!
A dla tych, którym tytuł od razu przypomniał pewien cudowny przebój z czasów niemowlęcych (albo i nie), macie:
Praca teoretyczna nosi tytuł: Zmiana percepcji czasu i tożsamości
w wyniku nowego przełomu technologicznego
a praktyczna: Zapętlenie (tytuły zaczynające się na literę "Z" rządzą).
A o Zapętleniu, a właściwie wystawie pierwszego jego fragmentu możecie przeczytać na blogu mojej Ukochanej. Wernisaż jest w środę 26 maja o 19.00 (bo ta ostatnia informacja jakoś nam się wymsknęła z prasówki). Zapraszamy.
Ale dziwne uczucie po tylu miesiącach pisać w interfejsie bloga. Już niedługo ogromne zmiany tu zajdą, i pod względem lejałtu i podawanych treści. Wszystkie stare notki i zgorzkniałe eseje zostaną ze względów czysto poznawczych, zresztą moje poglądy w wielu sprawach się nie zmieniły, ale jestem w innym punkcie swojego życia, szczęśliwy i spełniany (spełnioNYM można być w chwili śmierci) i chcę to oddać też na blogu. Zobaczymy jak to wyjdzie.
Teraz żegnam się z matką, bo to do niej wpadłem skorzystać z sieci i do Olgi, wspierać ją w diecie (choć wspieranie to kiepsko mi wychodzi, zwłaszcza że ze względu na maksymalny wysiłek intelektualny w ostatnich dniach jem za pięciu).
Do przeczytania!
A dla tych, którym tytuł od razu przypomniał pewien cudowny przebój z czasów niemowlęcych (albo i nie), macie:
3 komentarze:
3mam kciuki za pomyślną obronę.
Bo chyba się będziesz bronił?
Trzymam kciuki za obronę i udane opijanie potem na wernisażu.
i co? Udało się?
Prześlij komentarz