BLOG DANIELA CHMIELEWSKIEGO

.

niedziela, 15 maja 2011

Zaliczam zgon

Olga w tej chwili siedzi w Izraelu, przygotowując się do wygłoszenia referatu o genderze w polskim komiksie. Żeby mieć z nią kontakt, mam na te kilka dni przenośny internet w domu (dziękuję bardzo, siostro!). Internet w domu oznacza oczywiście, że zamiast robić coś pożyteczniejszego siedzę i gógluję się w różnych konfiguracjach. Trafiłem dzięki temu na nową

recenzję Powidoku.

Słusznie autorka mówi o antypatycznej postawie głównej bohaterki, Anny. Zresztą już po dłuższym czasie od wydania komiksu, patrząc na niego z dystansu, dostrzegłem że może być tak odebrany, że Anna jest słabą, niezdecydowaną i niezadowoloną z życia kobietą, która przeciwstawiona jest powiedzmy mentorowi, w tej roli Cynik, i jej cieszącemu się życiem mężowi. Dość to nieładnie z mojej strony. W tej chwili na pewno inaczej bym to wszystko rozpisał. Zresztą w ciągu ostatniego miesiąca pracowałem nad scenariuszem nowego albumu, gdzie role kobiety i mężczyzny są dojrzalej przedstawione. Ale o tym projekcie napiszę kiedy indziej.

Wracając do Powidoku, na swoją obronę mogę powiedzieć, że po pierwsze Cynik jest adwokatem diabła i właściwie wytworem wyobraźni samej Anny. Po drugie zaznaczone korelacje między nią, a mną, mężczyzną, mają sugerować, że charakteryzujący ją eskapizm jest niezależny od płci. Po trzecie, rozpisując jej postać, faktycznie myślałem o kilku konkretnych znajomych kobietach, które posłużyły mi za wzór w kwestii zachowań i oczekiwań, jakie stawiały światu.

Bardzo się jednak cieszę, że temat ten został wreszcie poruszony w jakiejś recenzji, bo jest bardzo istotny dla mojej twórczości (świadomie już eksponowany mizoginizm, jakim ocieka Zapętlenie, jest kolejnym na to dowodem). Zatem, Agato, dziękuję za poświęcenie czasu na lekturę i za podzielenie się opinią!

***

A propos mojej twórczości, przed chwilą skończyła się Komiksowa Warszawa, podczas której można było nabyć dwie produkcje, do których dorzuciłem swoje pięć groszy.

Pierwsza to drugi numer wytworu zinopodobnego - Biceps. Znajduje się tam czterostronicowy komiks właściwie autorstwa Olgi. Ja zająłem się kompozycją plansz i szkicem, Olga scenariuszem i tuszem.















Jestem bardzo zadowolony z owoców naszej współpracy. Powoli wkraczamy na drogę, gdzie wykorzystujemy nasze narzędzia z myślą o sposobie pracy drugiej osoby. Wciąż są zgrzyty, rozrysowałem na przykład jedną planszę złożoną z kilkunastu małych kadrów pokazujących jedną scenę pod różnymi kątami, co pasowałoby do moich komiksów, ale do Olgi niekoniecznie. Plansza poszła na przemiał. Jeszcze kilka takich produkcji i wypracujemy prawdziwie wspólny styl.

Druga produkcja, do której się przyczyniłem to zin Hurra, rozdawany na festiwalu przez Janka Mazura. Proszę się z nim kontaktować na fejsbóku lub np. przez bloga, gdybyście chcieli mieć własny egzemplarz. Poczyniłem dla zinu dziewięciostronicowy komiks z patyczakami o zombie.



Jest akcja, miłość i dramat. Zatytułowany jest Zaliczyć zgon. Prawdę mówiąc, jestem z niego wyjątkowo dumny. Bawiłem się wyśmienicie, mogłem jak przy komiksie Kwadrans Mesjanistyczny (dałem link do PDFu całego numeru Kolektywu) nie myśleć o drugich i piątych dnach i ambicjach. Za to musiałem naprawdę pogłówkować jak zaprezentować pewne sceny w najprostszej możliwie postaci graficznej. Papieros to kreska. Samochód widziany z przodu to prostokąt z dwoma kreskami u dołu robiącymi za koła i dwoma kółkami za lampy. Nie ma co wyjaśniać. Ale teraz narysuj scenę, w której jeden samochód cofa się przed drugim i uderza w kosz na śmieci, który składa się tylko z jednego trapezu. I w tym momencie zaczyna się główkowanie. Jak pokazać coś dynamicznie, żeby czytelnik nie zastanawiał się ani przez chwilę, a jdnocześnie nie uciekać się do pomocy słownej (dymek z napisem - "Uch, uderzyliśmy autem w kosz"), albo dodawania trzeciego wymiaru.

Gorąco polecam wszystkim komiksiarzom, by spróbowali sobie na kilka stron wymyślić jakąś skomplikowaną scenę lub całą historyjkę, używając wyłącznie dwóch wymiarów i najprostszych kształtów na określenie ludzi i przedmiotów.

A samo Hurra jest naprawdę zabawne (są tam też komiksy Janka Mazura, Roberta Sienickiego, Dema i Olgi)

***

Jutro wybieram się na koncert DJ Shadowa, dziś zatem kończę góglowanie Chmielewskiego i postaram się popisać kolejne dialogi do Zapętlenia. Po całym szaleństwie niedawnej przeprowadzki i ślubu, życie wraca do normy, więc też wkrótce opublikuję ostatnie rozdziały swojej pracy magisterskiej.

Do następnego!

2 komentarze:

Wojciech pisze...

KONCERT DJ SHADOWa !!!!!!!!!!!!!!!
Ale Tobie zazdroszczę.

Daniel Chmielewski pisze...

Czegoś takiego nie mogłem przegapić. Ale w zeszłym roku był w trójmieście, pojutrze jest w Krakowie, bilety w bardzo rozsądnej cenie - nie załapiesz się nigdzie? (bo rozumiem, że Gdańsk też Cię ominął?)