No i nici z projektu 01-015, o którym pisałem ostatnio. Przed chwilą skończyłem ostatnie zlecenie z tych, które wpadły mi w zeszłym roku, a przez to, że pracuję plastycznie po ośmiu godzinach w biurze i popołudniu i wieczorze z córką (i z Olgą wciśniętą w kilka wolnych chwil w harmonogramie), to jeden rysunek zajmuje mi tydzień.
Zatem od dzisiaj pracuję już wyłącznie nad Zapętleniem, aż ujrzy światło dzienne w październiku. Teraz albo nigdy, bo potem zamieni się to w jedno z tych zakurzonych rzeczy, które w recenzjach po premierze są wyłącznie oceniane przez pryzmat, że "nareszcie ujrzało światło dzienne" i tyle.
Nim zniknę w czeluściach swojego studia (czyli biurko obok kuchni), publikuję komiks wierszem (kliknijcie, jeśli nie wiecie o co chodzi), czyli interpretację wiersza Mariusza Grzebalskiego, Zanim wszystko naprawdę się zacznie. Nie załapał się na piętnastomiejscowe podium dla finalistów, więc po całym miesiącu pracy nie będę nawet w antologii konkursowej, co jest trochę deprymujące. Tak czy siak, jest to dość ważny komiks w mojej karierze. Rozpiszę się szerzej o nim w Zapętleniu, i czuję, że nareszcie znajduję styl syntetyzujące moje wieloletnie poszukiwania w sferze plastycznej.
9 komentarzy:
W którym tomie Zapętlenia?
W pierwszym. Wszystko, co się wydarzy do października tego roku w moim życiu wpycham do pierwszego tomu, w jakiś tam sposób.
Nie mogę przestać o tym myśleć
Fajna strona, zobacz moją!
Bardzo dobry blog :)
Dzięki za ten wpis.
Zastanawiam się, czy czy można byłoby polemizować na ten temat
Komentarze pod tym postem (wraz z nazwami użytkowników) mnie rozbroiły... zrobiło się nieco dadaistycznie :)
Prześlij komentarz