Pomyślałem, że od czasu do czasu będę przygotowywał krótki wykład z tego jak powstają moje komiksy, co może pomóc komuś w jego pracy komiksowej.
Zanim zacznę, kilka wartościowych linków.
Po pierwsze, Tomek Zych ma na swoim blogu świetny artykuł o różnych cienkopisach. Warto przeczytać, nim pójdzie się na zakupy.
Po pierwsze, Tomek Zych ma na swoim blogu świetny artykuł o różnych cienkopisach. Warto przeczytać, nim pójdzie się na zakupy.
Bardzo ciekawie o procesie twórczym pisze Maciej Pałka, który pracuje szybciej i ekonomiczniej ode mnie.
Odsyłam też do bloga mojego komiksowego mistrza, Eddiego Campbella. Jeśli chodzi o autobiograficzny komiks, nie ma nic lepszego (Bechdel traktuję ex aequo). Jeśli chodzi o spostrzeżenia dotyczące liternictwa, układania dymków na bazie optyki, itd, blog Campbella jest najlepszym punktem wyjściowym. Oczywiście, jeśli interesujecie się komiksem autobiograficznym i znacie angielski na poziomie ponadprzeciętnym, to w tej chwili powinniście kupić zbiorczy tom Aleca, jeśli nie macie go na półce. Jest warty każdego grosza.
***
O samych podwalinach ideologicznych Pół prawdy pisałem przy publikacji pierwszego odcinka. Dziś skupię się na technikaliach, bazując na pracy nad epizodem siódmym, Chłopcy, którzy nienawidzą kobiet - warto się z nim zapoznać przed dalszą lekturą tekstu.
Zaczynam zawsze od scenariusza. Choć sprawa nie jest do końca tak prosta - czasem wpierw widzę sekwencję rysunków w głowie, czasem jest to przełożenie sceny z życia wziętej, słowo w słowo, na język komiksu, ale nie tu miejsce na takie dywagacje. Przy pisaniu scenariusza do paska od....
A, no właśnie, jednak muszę się cofnąć bardziej.
Żeby zacząć robić komiks
warto przemyśleć kilka kwestii na samym początku.
Pierwsza: Medium
Pół prawdy wymyśliłem na potrzebę publikacji blogowej. Mój blog ma szerokość kolumny 420 pikseli. Jeśli format blogowy, to pasek musi być pionowy, bo inaczej czytelnik musiałby kliknąć na miniaturę i scrollować w prawo - a po co? Jeśli pion, to pasek może mieć dowolną ilość kadrów. Oznacza to, że pisząc scenariusz mogę skupiać się na rytmie, a nie na gospodarowaniu przestrzenią (w sensie, że gdybym robił trzykadrowy pasek poziomy, musiałbym dążyć do syntezy całości i puenty w trzecim kadrze).
Kwestia druga: Wielkość kadrów
Jak mam już ustaloną pikselową szerokość, to bez dodatkowych matematycznych obliczeń mogę ocenić ile szczegółów jest widocznych w zdjęciach, które wrzucam na bloga, jakiej wielkości fonty są łatwe w odbiorze, a jakie ledwo dostrzegalne. Musiałem wziąć jeszcze pod uwagę jedno. Wielkość kadru powinna być taka, bym mógł go podzielić i żeby kadry składowe też były czytelne. Dlatego też, po kilku szkicach i próbach doszedłem do następujacej siatki:
Podstawowy kadr ma 9 cm szerokości i 8 cm wysokości (gdy go rysuję na kartce). Dopasowany jest do wielkości mojego pisma ręcznego, żeby przełożone na formę cyfrową litery były widoczne na ekranie.
Taki bazowy kadr mogę podzielić na dwa pionowe kadry lub trzy pionowe (żeby akcja była czytelna, już na cztery pionowe bym nie dzielił).
W rzadkich przypadkach mogę zmienić wysokość kadru, żeby np. był dłuższy od okna ekranu.
Trzecia kwestia: Rysunek
W założeniu Pół prawdy jest moim powrotem do estetyki undergroundowej znanej z Powidoku. Pozwala mi ćwiczyć szkicowość i jest odprężeniem po żmudnym, technicznym rysowaniu Zapętlenia. Czyli ma być tylko szkic i tusz, bez lawowanej szarości i bez koloru. Linijki używam tylko do wyrysowaniu siatki kadrów, ale sam tusz nakładam bez linijki, by rysunek sprawiał wrażanie lekkiego.
Po czwarte: Papier
Pasek ten rysowany jest ołówkiem, cienkopisami i brushpenem. Nie niszczą one ani nie marszczą papieru, więc rysuję na byle jakim papierze do ksero (byleby był matowy, a nie śliski).
Powyższe założenia pozwalają mi skupić się potem (w trakcie pracy nad konkretnymi odcinkami) na pisaniu i rysowaniu, bo już mam z góry narzucone ograniczenia formalne i nimi nie muszę się już zajmować.
Teraz wracamy do scenariusza
Chciałem uniknąć paskowej syntezy i pozwolić sobie na zabawę np. drugim planem, tak jak w przypadku epizodu o dobie intuicji, kiedy z dialogiem koresponduje zachowanie mojej córki. Mógłbym tam zrobić prosty pasek trzykadrowy, ale zabrakło by szczegółów, które są dla mnie ważne. Ta seria jest jakimś portretem mojej rodziny i znajomych, a nie pasmem gagów i anegdot. Wtręt trochę nie na temat: Jak robię zdjęcia podczas spotkań, to nie kadruję portretowo, tylko (ku niezadowoleniu żony) robię zdjęcie całego pokoju z małymi postaciami na środku. Dla mnie tak samo ważne jak nasze ciała w pewnej kompozycji jest jak ktoś układa książki na półkach, jakie meble i dodatki dobiera, co za przekąski stawia na stole, gdy wpadają goście.
Gdy piszę scenariusz, widzę co ma być w sferze obrazkowej i skupiam się na dialogach i didaskaliach (czyli tym, co widać na ilustracji kilka akapitów wyżej).
(kliknij, by powiększyć)
Potem robię szybki szkic tych obrazków, które miałem w głowie i zaznaczam dymki, wpisując do nich jedno słowo dialogu dla orientacji (kiedy po jakimś czasie wrócę do storyboardu).
Potem już idzie gładko.
Szkic
(kliknij, by powiększyć)
Na tym etapie mogę zmienić rzeczy, które działały w fazie storyboardu, ale ostatecznie psują rytm, albo są nieczytelne.
Liternictwo
Na szkic (robiony od lat ołówkiem automatycznym Staedler Triplus Micro 0.5) nakładam tuszem litery (cienkopisem UniPin Fine Line 0.5). Cienkopis cienkopisowi nierówny, nawet, jeśli to ten sam model. Mam w szufladzie nowe, troszkę zużyte i bardzo zużyte i do liternictwa w konkretnym komiksie potrzebuję tego konkretnego cienkopisu, a nie tego leżącego obok, bo litery wyjdą za grubo albo za cienko. Można to nazwać pedantycznością, ale takie różnice w grubości linii liter są widoczne i mogą psuć całość (zwłaszcza, jeśli robisz album i nagle ze strony 20 na 21 jest przeskok w grubości linii liter).
Często liternictwo robione tuszem wygląda troszkę inaczej niż to uprzednio naszkicowane, albo zajmuje inną przestrzeń (widać na powyższym obrazku, że się ołówek z tuszem rozłażą). Dlatego dopiero PO tuszowaniu liter robię dymki brushpenem, by mieć pewność, że jest właściwe światło wokół liter. Okropnie i zupełnie nieprofesjonalnie wygląda sytuacja, gdzie najpierw rysuje się dymek, a potem wciska w ten dymek tekst, z ostatnim rzędem pisanym małymi literkami, by jeszcze, jeeessszzzcze zmieścić to ostatnie słowo.
Też warto poprawić nieczytelne litery (w obrazku powyżej widać po prawej stronie kadrów słowo "cabin" ze strzałką, bym pamiętał wstawić je zamiast czegoś, co wygląda jak "obin". Denerwuje mnie zawsze, jak estetyka DIY często u autorów wiąże się z niedbałością o liternictwo. Czy mój komiks mimo zastosowania Photoshopa i poprawek w warstwie rysunkowej i tekstowej jest mniej DIY? Czy stałem się bardziej mainstreamowy i podkopałem swoją pozycję bycia twórcą peryferyjnym, bo zależy mi na czytelności tekstu?
Ramki i tusz
A jak już mam dymki to WTEDY robię ramki. I jak mam już to, to wtedy mogę tuszować szkic rysunku, ewentualnie poprawić coś w szkicu, jeśli jakiś dymek najechał mi na twarz w procesie literowania.
Jeśli coś mi totalnie nie wychodzi, to poprawiam na osobnej kartce i doklejam potem w photoshopie. Byłem bardzo niezadowolony z drugiego i trzeciego kadru (z portretem mojej nauczycielki i Lindy), a liternictwo w pierwszych trzech kadrach było zrobione grubszym cienkopisem (bo pracowałem poza domem i nie miałem swojego standardowego przy sobie), więc trzeba było poprawić.
Pewnie zauważyliście, że kadry na oryginalnej planszy są bardziej rozdzielone jeden od drugiego, niż na blogu. Robię tak, by mieć większe pole manewru i żeby móc np. wyodrębnić kadr promocyjny, który wrzucam na Facebooka, bez martwienia się o to, że dymek z innego kadru zachodzi. Kadry już dosuwam do siebie potem w Photoshopie.
Skanowanie
Skanuję w 600 dpi, w skali szarości. Wszyscy mi mówią, że to głupie, ale chcę mieć to 600 dpi, w sytuacji, jeśli stracę oryginały. Zresztą Pół prawdy jest komiksem czarnobiałym, więc potrzebuję rozdzielczość 600 dpi do wyłapania szczegółów kreskowania (o czym poniżej).
Photoshop
Jak otwieram plik w Photoshopie, idę do OBRAZEK > DOPASUJ > PRÓG i zaznaczam 180. Gdybym miał rozdzielczość 300 dpi, to przy tym procesie straciłbym bardzo dużo informacji, czyli tych drobnych kreseczek używanych do cieniowania). Potem białym pędzlem czyszczę pyłki (nie muszę chyba wspominać, że ołówkowy szkic wymazuję przed zeskanowaniem). Dopiero POTEM, jak już wszystko mam przygotowane i będę wrzucał komiks na bloga, to dopasuje obrazek do wymiarów [Szerokość 410 pikseli, 300 dpi], zostawiając oryginalny plik photoshopowy w 600 dpi.
Jak byłem mały, zawsze zastanawiałem się jak się robi białe litery na czarnym tle. I malowałem je cienkim pędzelkiem białą farbą na czarnym tle, co wychodziło bardzo niekorzystnie. Obecnie piszę czarnym cienkopisem na białym tle kadru, robię obwódkę i tło wokół obwódki zamalowuję na czarno (rysunek poniżej). Potem w Photoshopie zaznaczam pole wokół liter, idę do OBRAZEK > DOPASUJ > ODWROTNOŚĆ i mamy pięknie białe litery na czarnym tle. Mamy też wokół liter białą obwódkę, ale to w kilka sekund wystarczy czarnym pędzlem zamazać.
(kliknij, by powiększyć) Przy elementach typu tekst na różnych tłach (czarnym i białym, albo na tle szarego rysunku), jest inna sztuczka. Potrzebowałem strzałkę, która będzie prowadziła od tekstu, przez czarne tło, do punktu na białej podłodze. Narysowałem obok kadru czarną strzałkę.
(kliknij, by powiększyć)
Zaznaczam ją, idę do EDYCJA > WYTNIJ, potem EDYCJA > WKLEJ (lub robię to skrótami) i mam strzałkę na osobnej warstwie (widać to w powyższym rysunku z prawej strony ekranu w menu warstw). Czyszczę pędzelkiem wszystko, co jest zbędne, jakieś paprochy, etc. (To wszystko dzieje się po tym, jak dopasowałem próg, wiec mam czystą czerń i biel). Powielam tę warstwę, by mieć jedną strzałkę na drugiej i na razie jedną warstwę ukrywam, będziemy pracowali na drugiej.
Ukrywam wszystkie inne warstwy, by była widoczna tylko ta z jedną ze strzałek. Idę do Kanałów )na powyższym rysunku, obok menu Warstw) i na dole menu zaznaczam takie perforowane kółko (to najbardziej z lewej). Widać, jak wokół strzałki pojawiła się perforacja. Wciskam Delete i wymazuję całe tło rysunku wokół strzałki (czyli ten biały prostokąt - gdybym nie ukrył innych warstw, to usunęłoby mi tło z nich również). Teraz idę do ZAZNACZ > ODWROTNOŚĆ i zaznaczone jest teraz wnętrze strzałki. Następnie idę do OBRAZEK > DOPASUJ > ODWROTNOŚĆ i mamy białą strzałkę. Teraz wystarczy wrócić do WARSTW, włączyć wszystkie, przesunąć (zaznaczając warstwy obydwu strzałek) element tam gdzie chcesz na swoim rysunku (czyli w tym wypadku we właściwe miejscu kadru z podłogą) i gumką usuwasz fragment białej strzałki, odkrywając czarną pod spodem.
Tytuł
Często jest ostatnią rzeczą, która powstaje, ale poświęcam mu dużo uwagi, bo sam w sobie może być małym dziełem (spójrzcie sobie na tytuły opowiadań Ballarda: The Gentle Assasin, The Sudden Afternoon, The Impossible Man, The Assasination of John Fitzgerald Kennedy Considered as a Downhill Motor Race, Why I Want to Fuck Ronald Reagan, albo ironia zawarta w powieścioym tytule W pośpiechu do Raju).
Tytuły piszę na osobnej matrycy (rysunek powyżej), żeby były plus minus podobne do siebie i mieściły się w pewniej siatce, a potem doklejam odpowiednio.
Tyle. W razie pytań lub niejasności piszcie w komentarzach, to postaram się pouzupełniać luki i wygładzić skróty myślowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz