Pisarz tylko w połowie musi mieć talent do pisania - druga połowa to umiejętność znajdywania się we właściwym miejscu we właściwym czasie, zależnie od tego, o czym pisze. Ja katastrof lotniczych nie napotykam, ale co i rusz natrafiam na mikrokatastrofy ludzkie, choć nie tylko ludzkie. Kiedyś wsiadłem do autobusu, stanąłem w przegubie, patrzę, a tam frytka na podłodze, niedaleko schodków. Piękna, złocista frytka. Zanim z Młocin na Marymont dojechałem, frytka została, systematycznie z przystanku na przystanek, zgnieciona, zdeptana, zbrukana wręcz i umarła na moich oczach. Związawszy się z nią emocjonalnie przez te około 10 przystanków, a jednocześnie będąc zbyt pasywnym, by jej pomóc, wpadłem, jak to u mnie bywa, w depresję.
Napomknąłem w ostatnim poście, jak starszy pan, wysiadając z autobusu przy mnie, przewrócił się i znalazł się głową za drzwiami, głową tą uderzając o krawężnik i rozbijając sobie twarz. Z pięć osób się wtedy rzuciło z pomocą, postponując swoją podróż do domu o 15 minut.
Wczoraj znów siedziałem na tyle Solarisa (linia 507 - zresztą w opisanym wyżej przypadku to był ten sam autobus i to samo miejsce), gdy widzę biegnącą do autobusu dziewczynę. Będąc w tych kretyńskich czubatych butach potknęła się o wejście do niskopodłogowca i uderzyła twarzą o krzesło, rozcinając sobie policzek. Tym razem akcja działa się wewnątrz, więc nikt nie musiał się poświęcać powyżej doprowadzenia jej do pozycji stojącej, potem siedzącej, i poczęstowania chusteczką.
Gdybym doświadczył, albo szczerzej, zaobserwował, tylko jeden z tych przypadków to byłaby to tylko kolejna jakaś scenka. Ale podwójność tej sytuacji, on wypadający, ona wpadająca, jest potencjałem na tysiąc analogii lub symbolicznych przedstawień. O tyle to dobre, że obrazuje psychiczny ból i upokorzenie, co, jeśli dodamy treść literacką, o wiele silniej zadziała, niż jakaś sucha teza.
Daniel, dwie osoby rozbiły sobie twarz przy Tobie, a ty siedziałeś biernie i teraz ich kosztem będziesz sobie opowiadanka robił?!
Tak, właśnie tak! A może te dwie osoby też zmyśliłem i sobie wyobraziłem je, patrząc na plastykową butelkę wyturlującą się z autobusu na bruk?
Ciekaw jestem, czy też z takim bezemocjonalnym chłodem dokonam wpisu na blogu, gdy mi w jakimś wypadku nogę utnie? Bo aż sie o to proszę.
***
Z innej beczki, Szymon Holcman bardzo pozytywnie napisał o Powidoku w kąciku poleceniowym na Gildii. Dziękuję, Szymonie!
***
A na koniec mała lekcja kulturalna. Wypowiedź jednego z najwybitniejszych moim zdaniem, polskich twórców, Krzysztofa Wodiczki, pochodzi z wywiadu udzielonego Dużemu Formatowi w lutym (nie mam daty na wyciętych do archiwum stronach, więc musicie sobie poszukać - na okładce jest Wodiczko na tle pomnika Mickiewicza).
Przyjrzenie się historii Polski z punktu widzenia Żydów to był wstrząs. Tak samo byłoby, gdyby zobaczyć ją np. z punktu widzenia ukraińskiego. Co to znaczy "bohomaz"? To wędrowny malarz o specjalnych duchowych kwalifikacjach, który maluje ikony, "obrazy boga". Dlaczego ta malujące święte obrazy postać została uprzedmiotowiona i stała się synonimem ohydnego obrazu? Jest też dużo słów w jidysz, które przeszły do języka polskiego jako negatywne.
Napomknąłem w ostatnim poście, jak starszy pan, wysiadając z autobusu przy mnie, przewrócił się i znalazł się głową za drzwiami, głową tą uderzając o krawężnik i rozbijając sobie twarz. Z pięć osób się wtedy rzuciło z pomocą, postponując swoją podróż do domu o 15 minut.
Wczoraj znów siedziałem na tyle Solarisa (linia 507 - zresztą w opisanym wyżej przypadku to był ten sam autobus i to samo miejsce), gdy widzę biegnącą do autobusu dziewczynę. Będąc w tych kretyńskich czubatych butach potknęła się o wejście do niskopodłogowca i uderzyła twarzą o krzesło, rozcinając sobie policzek. Tym razem akcja działa się wewnątrz, więc nikt nie musiał się poświęcać powyżej doprowadzenia jej do pozycji stojącej, potem siedzącej, i poczęstowania chusteczką.
Gdybym doświadczył, albo szczerzej, zaobserwował, tylko jeden z tych przypadków to byłaby to tylko kolejna jakaś scenka. Ale podwójność tej sytuacji, on wypadający, ona wpadająca, jest potencjałem na tysiąc analogii lub symbolicznych przedstawień. O tyle to dobre, że obrazuje psychiczny ból i upokorzenie, co, jeśli dodamy treść literacką, o wiele silniej zadziała, niż jakaś sucha teza.
Daniel, dwie osoby rozbiły sobie twarz przy Tobie, a ty siedziałeś biernie i teraz ich kosztem będziesz sobie opowiadanka robił?!
Tak, właśnie tak! A może te dwie osoby też zmyśliłem i sobie wyobraziłem je, patrząc na plastykową butelkę wyturlującą się z autobusu na bruk?
Ciekaw jestem, czy też z takim bezemocjonalnym chłodem dokonam wpisu na blogu, gdy mi w jakimś wypadku nogę utnie? Bo aż sie o to proszę.
***
Z innej beczki, Szymon Holcman bardzo pozytywnie napisał o Powidoku w kąciku poleceniowym na Gildii. Dziękuję, Szymonie!
***
A na koniec mała lekcja kulturalna. Wypowiedź jednego z najwybitniejszych moim zdaniem, polskich twórców, Krzysztofa Wodiczki, pochodzi z wywiadu udzielonego Dużemu Formatowi w lutym (nie mam daty na wyciętych do archiwum stronach, więc musicie sobie poszukać - na okładce jest Wodiczko na tle pomnika Mickiewicza).
Przyjrzenie się historii Polski z punktu widzenia Żydów to był wstrząs. Tak samo byłoby, gdyby zobaczyć ją np. z punktu widzenia ukraińskiego. Co to znaczy "bohomaz"? To wędrowny malarz o specjalnych duchowych kwalifikacjach, który maluje ikony, "obrazy boga". Dlaczego ta malujące święte obrazy postać została uprzedmiotowiona i stała się synonimem ohydnego obrazu? Jest też dużo słów w jidysz, które przeszły do języka polskiego jako negatywne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz