BLOG DANIELA CHMIELEWSKIEGO

.

wtorek, 24 czerwca 2008

Zestaw do śmierci

Wolę rozmawiać ze zmarłymi, niż z żywymi.

Nie wszyscy pisarze, których czytam, umarli, ale nie ma to znaczenia, gdy sunę wzrokiem po zadrukowanych kartkach książki. Utwór literacki jest wyciśniętą esencją myśli autora. Na wszystkie pomyślane i wypowiedziane słowa, tylko kilku uda się przetrwać do czasu spisania na papier. Jeśli książka mi nie odpowiada nie mam skrupułów w odłożeniu jej. Z żywym rozmówcą jest ten problem, że mówi za dużo i zbyt wiele rzeczy zbędnych, już usłyszanych. A nie można przerwać w pół zdania bez konsekwencji. Jako że jesteśmy zwierzętami społecznymi, trzeba czasem poobcować z żywymi. Ale szczęściem jest, jeśli z kawiarnianego spotkania uda się wyłuskać dwie warte tego czasu myśli.

Niedawno leżeliśmy z Panią Oposową w parku, ucząc się do sesji. Ona na brzuchu, z książką przed sobą. Gdybym tak samo postąpił, moglibyśmy zetknąć się tylko ramionami i łydkami. Jak pogodzić potrzebę bliskości fizycznej i zaliczenia materiału? Ułożyłem się bokiem i objąłem ją, jednocześnie układając książkę na jej plecach, jak na kazalnicy. Ola na to powiedziała:

Tym się różnimy, że ja stawiam człowieka ponad książkę, a Ty stawiasz książkę na człowieku.

2 komentarze:

mist-eR Be pisze...

punkt dla Oli :D

Daniel Chmielewski pisze...

Możemy się naczytać i tony książek filozoficznych, a jak przychodzi co do czego, to one i tak okazują się mądrzejsze!