Nie stoi już przede mną Andrzej, który
szedł chodnikiem
stał na światłach
szedł chodnikiem
wysiadł z autobusu
jechał autobusem
wsiadł do autobusu
biegł na przystanek
schodził po schodach
wychodził z mieszkania
wypróżniał się
jadł
wstał
Tamtych Andrzejów już nie ma.
Napisane w Ogrodzie Saskim
pod wpływem rozmyślań o
pamięci ptaków
kwestii czasu
człowieku jako projekcie
x
pod wpływem rozmyślań o
pamięci ptaków
kwestii czasu
człowieku jako projekcie
x
6 komentarzy:
Danielu, też masz tak, że nieznajomy mężczyzna o którym np. opowiadasz drugiej osobie, odgórnie jest nazywany 'Andrzejem'?
Życiowy poemat swoją drogą.
Dzień dobry, Łukaszu. Ten człowiek w mojej głowie sam się tak nazwał, nie wiem dlaczego. Widocznie drogą eliminacji zdyskwalifikowałem imiona wszystkich bliższych znajomych i zostało to. Nie wymyślam nigdy imion do anegdotek opowiadanych innym ludziom. Mówię tylko "mój znajomy/ moja znajoma". Ale to niezwykle ciekawe, z tym Andrzejem - masz tak właśnie? Że to imię zastępuje prawdziwe personalia?
Ano. Chociaż ostatnio zauważyłem, że często Andrzej zastępowany jest Markiem.
Poczułem, że powinienem zabrać głos w tym temacie, ale nie wiem co powiedzieć.
powiedz: Danielu, napisz wiersz o komiksach.
Do arcza: A znasz blisko jakichś Marków, czy Andrzejów, czy to są, że tak powiem, "niezawisłe imiona"?
A tak z innej beczki, myślałem, że się wreszcie poznamy osobiście na bitwie, a tu taka siupryza.
Do Andrzeja: Już swoją obecnością powiedziałeś wiele! Jak głosi porzekadło - jeden Andrzej wart jest tysiąca słów.
Prześlij komentarz