Urządziliśmy wczoraj z Olgą spóźnioną o jakieś 5 miesięcy parapetówę i jednocześnie o jakieś 4 miesiące spóźnione spotkanie "weselne" dla uczestników naszego ślubu. Wydarzyło się w naszych skromnych progach coś tak ciekawego, że przerywam wielomiesięczne milczenie, by o tym napisać (a swoją pracę magisterską kiedyś wrzucę do końca, jak przemodeluję do końca swoje życie, które jest w trakcie przemodelowywania od jakichś dwóch miesięcy).
Krótka anegdotka wprowadzająca. Zatytułowaliśmy naszą imprezę jako Pożegnanie jesieni: Niech żyje jesień. Olga wpadła na tytuł Pożegnanie jesieni i wydawał mi się dość zabawny, bo niby lato w tym roku było takie jesienne, a że się kończy, no to pożegnajmy je należycie. Ale przecież de facto jesień dopiero się zaczyna, więc parafrazując Skazę z Króla Lwa dodałem słowa Niech żyje Jesień.
Dopiero kilka dni przed imprezą ja, koneser literatury i sztuki i samozwańczy intelektualista, zostałem uświadomiony przez Olgę, że Pożegnanie... to tylko najsłynniejsza powieść Witkacego. (Z biegiem lat czuję się coraz bardziej jak Adrian Mole, bohater serii książek Sue Townsend, którą to Olga gorliwie, z nie do końca wiadomych dla mnie przyczyn, kazała mi przeczytać).
Żeby jakoś wszystko miało sens, zawiesiliśmy arkusze brązowego papieru na ścianach i przyszykowaliśmy dla gości pastele, by mogli, w razie poczucia się natchnionymi, coś narysować.
Pomysł niestety nie załapał.
Do czasu.
W naszej biblioteczce wyszperano wręczony mi na początku naszej znajomości autorski tomik poezji Pawła Timofiejuka - Czmychnięcie bogów.
Tomik zaczął szybko kursować z rąk do rąk i w pewnym momencie krzyknięto, żeby zilustrować tę poezję, skoro mamy ku temu sposobność. Chwycono za pastele i stworzono 5 wyjątkowych ilustracji towarzyszących fragmentom wierszy. Najpierw całościowy ogląd sytuacji - jeden z arkuszy wiszący obok przepięknego linorytu Unki Odyi.
A teraz od ogółu do szczegółu. Pierwsza ilustracja (do wiersza Maj) jest autorstwa Macieja Łazowskiego (drzewo) i Przemysława Pawełka (ozdoby na drzewie).
Ilustracja do wiersza Dzieci są niewinne (echo tego tytułu można przeczytać na okładce wydanej przez Timofa antologii komiksów) jest pracą zbiorową. Kota stworzył mistrz drugiej edycji Ligi Bitew Komiksowych, Mariusz Ciechoński. Z wymiotami mistrzowsko sobie poradził scenarzysta i wydawca, Jan Mazur, choć dopiero po podpowiedzi udzielającej się na łamach Bicepsu i facebookowego profilu Greanpeace Agaty Nawrot nakierowały go na właściwą interpretację słowa "niemoc". [errata: Jak się okazuje, prawowitą właścicielką pomysłu jest Marta Rogalska]
Słabo było widać tekst źródłowy w reprodukcji, więc przyciąłem go na zdjęciu przedstawiającym interpretację Wrzeciona wykonaną przez Olgę Wróbel.
Tekst pod ilustracją:
magik czas splata nici
w wielobarwny sweter
Mieliśmy wyjątkowe szczęście, że do zabawy dołączyła Gosia Nowak, ilustratorka, z której pracami musicie się koniecznie zapoznać np. NA JEJ BLOGU. Samego fragmentu wiersza w tej chwili nie jesteśmy w stanie znaleźć, a Gosia nie odbiera telefonu.
Cykl zamykam ja interpretacją fragmentu wiersza Miasto 3.
Dziękuję wszystkim przybyłym za świetny wieczór (mam nadzieję, że też się nie nudziliście), dziękuję czytelnikom za uwagę i do zobaczenia za kilka dni na MFKiG!
1 komentarz:
ciekawe ciekawe
Prześlij komentarz