BLOG DANIELA CHMIELEWSKIEGO

.

czwartek, 7 lipca 2011

Zmiana percepcji czasu i tożsamości w wyniku nowego przełomu technologicznego - część XI

Już tylko ten wpis i następny i koniec mojej pracy magisterskiej, zbyt nieregularnie podawanej na blogu, by kogokolwiek to już interesowało. No cóż. Jak zwykle, linki do poprzednich części:
pierwszej, drugiej, trzeciej, czwartej, piątej, szóstej, siódmej, ósmej, dziewiątej i dziesiątej.

Nie zrobiłem w tym roku relacji z Bałtyckiego Festiwalu Komiksowego. Olga właściwie wyczerpała temat u siebie. Jak jesteśmy tak wprzęgnięci w sprawy organizacyjne, opiekę nad goścmi (Rong Rong Luo i Simonem Bisley) i jeszcze prowadzimy własne wykłady i warsztaty, to na zabawę zostaje bardzo mało czasu. A z drugiej strony rozpisywanie się o tym jak z goścmi chodziliśmy po starówce raczej nie będzie interesujące poza dawką już podaną przez żonę mą.

W jednym zdaniu - wciąż jestem wielbicielem BFKi, wciąż uwielbiam atmosferę i organizację tej imprezy i żałuję, że było tak mało komiksiarzy na tegorocznej edycji. Choć z drugiej strony, większość znajomych ma już koło trzydziestki, na głowie rodziny i dzieci i całą mase nieprzewidzianych zdarzeń z tymi faktami związanych i faktycznie z roku na rok będziemy się wykruszać, albo wpadać na jeden wybrany przez się festiwal rocznie. Kończy się picie przez trzy dni z rzędu trzy czy cztery razy w roku. Taki lajf.

Zamiast dowcipnej fotorelacji jedno zdjęcie, nie pomniejszone, by mozna sobie ustawić np. na tapetę. Zrobione podczas niesamowitego fire-show podczas jakieś alternatywnej imprezy na terenie opustoszałych fabryk. Jakub Babczyński jak zawsze wie gdzie się dzieje! Gdyby tylko te niesamowite punkty programu nie były wymyslane na spontana, tylko wcześniej zgrywane z organizatorami festiwalu, byłoby już pysznie.




***

Wczoraj szukałem informacji o Józefie Szajnie w internecie, ale zapomniałem nazwiska, więc próbując sobie przypomnieć wpisywałem różne kombinacje, m. in. "Szańca" i wyskoczyły mi wpisy dotyczące Wilczego Szańca, w tym strona wydawnictwa No Sanctuary. Swego czasu, czyli jakieś dwa lata temu, namiętnie słuchałem piosenek, które udostępnili na swoim majspejsie, po czym dobrowolnie odciąłem się od internetu i straciłem kontakt z ich muzyką. A tu patrzę i okazuje się, że wydali płytę. I to do ściągnięcia z ich strony. Kto tęskni za klimatem muzycznym Ewy Braun i/lub lubi Boards of Canada, powinien sprawdzić i posłuchać. Plus mają świeną okładkę kojarzącą mi się z cytowaną w mojej pracy magisterskiej książką Pogarda mas Sloterdijka. Aż sam zacząłem żałować, że oneshot Też tam podążasz w Powidoku jest szkicowo rysowany, a nie tak namalowany.

***

A teraz powrót do pracy magisterskiej:



2.4. Mariaż online z offline



Jedną z głównych przyczyn stojących za niemożliwością powrotu do życia czysto analogowego jest fakt, że dzisiejsza młodzież jest pierwszym pokoleniem, które nie pamięta świata sprzed Internetu i telefonii komórkowej. Encyklopedia stała się archaizmem, bo nie jest w stanie nadążyć za tyloma informacjami na raz, a selekcja redakcji nie pozwala mieć wglądu w to, co dla wielu ludzi jest akurat najbardziej istotne. Zresztą Wikipedia (58) jest idealnym przykładem nowego pejzażu kulturowego, gdzie czytelnicy są jednocześnie redaktorami, korektorami, pomysłodawcami nowych haseł i weryfikatorami informacji. Nie miejsce tu na dyskusję o wadach i zaletach takiego systemu. Istotna jest reprezentatywność tego przykładu i jego przystosowanie do obecnych realiów. Żadna jedna konkretna nisza nie hierarchizuje informacji. Jednocześnie sam proces korzystania z Wikipedii jest (potencjalnym) aktem społecznym.


To, co mnie zaciekawiło, gdy zacząłem zagłębiać się w opisywaną tu problematykę, to fakt, że często młodzież woli skorzystać z forów dyskusyjnych, niż samemu dotrzeć do sprawdzonych informacji. Potrzeba weryfikacji zdobytej wiedzy z żywym człowiekiem lub radzenie się go przed etapem zbierania wiedzy książkowej jest symptomatyczne i potwierdza obserwację o „mediach jako procesach społecznych”. Jak piszą autorzy raportu „Młodzi i media”, "Dla młodych „najpełniejszą i najbardziej wartościową formą spotkania jest kontakt twarzą-w-twarz. Warto to jeszcze raz podkreślić, bo nasi rozmówcy wielokrotnie deklarowali pewien dystans do kontaktu ekran-w-ekran, który wynikał ze świadomości ograniczeń tej formy komunikacji, a niekiedy był wręcz wyrazem pewnej nieufności (szczególnie jeśli chodzi o poznawanie nowych osób). Warto to powtórzyć także dlatego, że wśród rodziców, nauczycieli i dziennikarzy często można usłyszeć obawę o to, że nowe media są protezami kontaktów bezpośrednich, że „młodzież, zamiast spędzać czas na powietrzu, siedzi przed komputerem”.(59)”


Aktywność społeczna sprzężona jest z mediami i podział na życie online i offline przestał mieć rację bytu. Ostracyzm w klasie może polegać na tym, że nikt nie będzie komentował zdjęć z imprezy w galerii osoby, która nie jest w danej klasie lubiana. Ten wirtualny znak odbija się na realnych relacjach i jasnym zaznaczenia ról w grupie. „Internetowe samobójstwo” – skasowanie wszystkich blogów, galerii, profili na portalach społecznościowych jest ściśle sprzężone z funkcjonowaniem w realnym świecie (i służy zazwyczaj temu samemu, co realna próba samobójstwa – zwrócenie na siebie uwagi, sprawdzenie komu z bliskich naprawdę zależy). Zaciera się coraz bardziej estetyczne pojmowanie świata realnego i wirtualnego. Często widok za oknem wygląda dla mnie prawie perfekcyjnie – trzeba by tylko poprawić saturację, jak w programach graficznych. Gdy wracałem kiedyś do Warszawy pociągiem, spojrzałem przez okna na widok miasta na tle niesamowitego koloru nieba i pomyślałem: „Prawie jak w ‘Half Life 2’”. Rzeczywistość była prawie tak zachwycająca jak gra komputerowa. Większość moich znajomych dzieli się podobnymi refleksjami.


Dzięki kolejnym rewolucjom w mapowaniu świata coraz trudniej zhierarchizować online, jako podległe funkcjonalnie i estetycznie offline. Firma Google dzięki opcji „Street View” (60) na swojej platformie map świata pozwala nam poruszać się po sfotografowanych ulicach świata, widząc je z perspektywy przechodnia. „Street View” nie jest jednak statyczną galerią zdjęć, ale prawie że grą komputerową, w której możemy obracać kamerę na wszystkie strony i dosłownie wchodzić w dowolne ulice i uliczki, poruszając pionkiem na mapie, a następnie oglądając świat z miejsca, w którym stoi. Tak mogłem, bez ruszania się z przed biurka w Polsce, wrócić do Australii, gdzie spędziłem dzieciństwo, i zrobić sobie spacer z domu do szkoły, wspominając stare miejsca i rejestrując zmiany, jakie zaszły w ciągu ostatnich 14 lat.


W ostatnim rozdziale zobaczymy, jak wszystko, co dotychczas opisaliśmy – puentylistyczna czasoprzestrzeń, mariaż życia online i offline i sposoby kształtowania własnej tożsamości i roli społecznej w sprzężeniu z recepcją naszych działań przez innych – działa w praktyce.

58) Wikipedia, http://en.wikipedia.org/wiki/Main_Page
59) Młodzi i media, op. cit., s. 28.
60) Google Street View, http://maps.google.com/maps?f=q&hl=en&q=&layer=c&cbll=40.758414,-73.985198&cbp=11,42.04,,0,-6.66&ie=UTF8&om=1&panoid=TZZaoRRf6Kv3sDcvcaT5wA&t=h&ll=40.78886,-74.185181&spn=1.039745,4.235229&z=8

Brak komentarzy: