Realistyczna konwencja to dla mnie nie tylko rysunek bardziej lub mniej naśladujący rzeczywistość. Zresztą na tym etapie mojego życia o wiele bliższy jest mi styl rysowania z Austalgii czy Peregrynacji Józefa Cha, niż z Zapętlenia. Istotniejszym elementem są realistyczne ograniczenia, jakie są mi stawiane przy komponowaniu przestrzeni. W pewnym momencie poczułem się nieswojo oglądając prace swoje i innych, gdzie rysunek jest realistyczny, ale stosunek do przestrzeni arbitralny - ściany znikają, pokoje się powiększają, zasady optyki i perspektywy są łamane na lewo i prawo, byleby dało się zmieścić wszystkie potrzebne w kadrze elementy tak jak sobie autor zażyczył.
Pamiętam jak przy jednym niezrealizowanym projekcie poprosiłem znajomego o wykonanie zdjęć wszystkich naszkicowanych kadrów. Ustawiałem znajomych w odpowiednich aranżacjach i... okazało się, że moje szkice są nieprzetłumaczalne w obiektywie (z wymienionych powyżej przyczyn). Ta lekcja pokory ma odbicie w Zapętleniu, w którym większość kadrów oparta jest na kalkach z fotografii i z modelów (wpierw tekturowych, potem robionych w SketchUp).
Ale to jest przecież komiks! To, że nie chcę arbitralnie przesunąć ściany nie znaczy, że musi ona mi blokować pole widzenia. A gdyby zrobić ścianę przezroczystą i wiszące w przestrzeni okno stało się kadrem w kadrze?
Poniżej jest jeden z wielu przykładów takiego myślenia, którym przesiąknięty jest album.
(kliknij na obrazek, żeby powiększyć)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz