Jestem ogromnie dumny, że mój nowy komiks został opublikowany w małej kulturze współczesnej (na ich stronie można przeczytać:
mała kultura współczesna to projekt, którego celem jest aktywizacja doktorantów i młodych naukowców poprzez stworzenie przestrzeni komunikacji. mkw ma
być przestrzenią dyskusji [...], chcemy stworzyć miejsce dla
wszystkich małych i potencjalnych pomysłów, kiełkujących komentarzy na
temat ważnych dla nas aktualnych wydarzeń, obrazów i tekstów. wobec Kultury Współczesnej przyjmujemy pozycję młodszej (internetowej) siostry: niedojrzałej, szczeniackiej, zadającej pytania, dogadującej).
Temat nowej odsłony (nowego numeru) to Lata dziewięćdziesiąte / kultura nadmiaru w czasach niedomiaru. Olga zasugerowała, że może bym coś w tej materii zrobił i wysłał.
TU jest link do komiksu.
TU jest link do profilu mkw na Facebooku (bardzo polecam zalajkować i śledzić).
O procesie powstania Austalgii.
Zastosowałem tu moją ulubioną metodę pisania, czyli metodę paranoiczno-krytyczną (after Dali). Szkicuję wpierw bardzo luźny szkielet tego, co chcę zrobić (a właściwie stawiam sobie obstrukcje). W tym wypadku ustaliłem następujące ograniczenia / wskazówki:
1. Komiks będzie składał się z rozdziałów.
2. Chcę zinterpretować pewne trendy i wlaściwości epoki na bazie kolekcji kart Batmana, które posiadam.
3. Rozdział z kartami ma być odzwierciedlony symetrycznym kompozycyjnie rozdziałem klamrującym.
4. Po przejrzeniu swoich pamiętników i przedmiotów zabranych z Australii, dopisałem sobie jako tytuł jednego z rozdziałów: Etyka.
Na samo pisanie i rysowanie dałem sobie bardzo mało czasu, mianowicie 5 dni. Chodziło o wpędzenie się w stan przemęczenia i dotarcie do skojarzeń normalnie blokowanych lub cenzurowanych przez zbyt krytyczną świadomość.
Metodę tę stosuję zwłaszcza przy partiach dialogowych w mojej albumowej twórczości (Powidok, Zapętlenie). Prowadzi to do tego, że postacie same zaczynają mówić. Po tym wszystkim następuje już etap krytyczny, kiedy wyspany, biorę daną partię komiksu i wygładzam, poprawiam lub chowam do szuflady jako nieudaną.
Przy Austalgii zastosowałem jednak novum. W pierwszych chwilach, gdy już miałem spisany szkielet, zacząłem konstruować całe narracje, komiksowe pasaże będące obrazowym odzwierciedleniem pomysłów, albo dodające przestrzeni (o potrzebie przestrzeni pisałem w notatce o Pół prawdy / Pół fikcji), co w praktyce oznaczało, że miałem w komiksie podchodzić do regału, przeglądać książki, wyjmować którąś, etc. Wtedy też pomyślałem, że po kinematograficznym rozmachu albumu, nad którym pracuję od lat, spróbuję pozostać przy szkielecie (a umysł czytelnika dorobi potrzebne wizualia). Obraz miał zgodnie z pomysłem Eddiego Campbella być "anomalią typograficzną".
Wydaje mi się, że takie podejście pozwoliło zostać przy esencji tego, co chciałem powiedzieć. Pierwsza strona, ze swoją typową komiksową narracją wizualną, pełni rolę łącznika z resztą mojej twórczości.
Bardzo możliwe, że Austalgia, a dokładnie jej aspekt formalny, to droga, którą coraz częściej zacznę w przyszłości kroczyć.
2 komentarze:
Świetna rzecz, gratuluję. I chętnie przeczytam kolejne, zbliżone formalnie do "Austalgii" komiksy.
Rewelacyjna (trafna) forma i flow. Patent z marginesami jak najbardziej na miejscu, a "Czytanie z kart" (a zatem i "Czytanie z ekranu") zapewnia oczom wybieganie jak mało który podział planszy (mógłbym to chyba porównać jedynie do rozkładówek z "Wally zwiedza świat"). Poza tym również sądziliśmy, że Dawid jest mniejszy.
Prześlij komentarz